|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
michu
Gość
|
Wysłany: Wto 0:43, 02 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
I przepraszam - jeszcze jedno -
zeznania Scotta jednoznacznie pokazują, że to, o czym wcześniej pisaliśmy (drugi telegraf, do którego podchodzi filmowy Murdoch ma na tarczy napis "main engine") jest na 100% błędem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
michu
Gość
|
Wysłany: Wto 1:55, 02 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
I na koniec jeszcze jedna wypowiedź Scotta:
5535. Was the telegraph signal that came the emergency or the ordinary telegraph?
- That is to the main engine room. It is different. They ring the two on the main engine room, and then they ring two others just afterwards, the emergency ones.
Czyli dwa dzwonki głównego telegrafu i po sekundzie dwa awaryjne to rodzaj ustalonego znaku (jeżeli dobrze zrozumiałem)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emhokr
Dołączył: 24 Lut 2014
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:48, 02 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
" Nigdy w życiu nie powiedziałbym, że film może być źródłem wiedzy. Ale mimo to pamiętajmy, że Cameron konsultował wszystko z Walterem Lordem, Kenem Marschallem i Donem Lynchem. To było naprawdę poważne grono znawców Titanica i trudno mi uwierzyć, żeby mogli się pomylić (chociaż oczywiście są tylko ludźmi). "
Oczywiście, że poważne grono, co nie oznacza, że nie ma błędów. Ot, choćby tego kiedy śruby zaczęły działać przy wypływaniu z portu (o głupotach jak opóźnienie wyjścia z owego, to już nie ma co mówić). Czasem mam wrażenie, że to poniekąd "wina" i samego Camerona, który lubi mieć ostatnie zdanie.
My dziś sobie film analizujemy wręcz metodą indukcyjną.... a często prawda jest bardzo prozaiczna. Ot , pokazanie grozy chwili, napięcia. Niektóre błędy są po prostu wynikiem - tak mi się wydaje - nie zagłębiania się w szczegóły techniczne, a pokaznie pewnych mechanizmów bardzo ogólnie. Zwrócenie uwagi, iż były, a niekoniecznie, jak wyglądały w istocie. Czy dokładnie czy nie - nie ma to znaczenia dla planu. To nie dokument. Ważniejsze jest to, że jakiś koleś z panną sterczą na pokładzie radośnie się całując i przerywa im góra lodowa małe tete-a-tete. Kasia zachwycona sceną na dziobie chrzani to, czy telegraf miał rączkę jedną, był zielony, czy nie dzwoniono, a walono trzonkiem szczotki, tak samo, jak ich wali to, że Lowe nie dostał rozkazu i wlazł do łodzi sam, bez Lightollera obok czy to, że prawdopodobnie to nie Murdoch się zastrzelił.
Co nie oznacza, że Wasza rozmowa nie jest wciągająca i nie czyta się jej z przyjemnością dowiadujac się czegoś nowego. Tylko dla wielu odbiór statku i/lub historii jest zupełnie inny. Ba, niektórzy wręcz są wściekli, że się im demitologizuje historyjkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
psrus
Dołączył: 16 Lut 2011
Posty: 771
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:15, 02 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Hmm, widzę że na forum zapanował trochę "mythbusting". Cóż, ja tam na tej mechanice Titanica to się za bardzo nie znam, by się wypowiadać. Ale coraz bardziej dostrzegam że wiele z tego, co myśleliśmy, że wiemy o Titanicu i wydarzeniach z 1912, może być błędne. Niepełne/nieprecyzyjne/wyolbrzymione/przekręcone zeznania, powielane i podchwytywane przez prasę czy nawet mniej fachową literaturę titanikologiczną, wywierają pewne wrażenia i przekonania, często zbyt uproszczone, utrwalane przez filmy czy przez czas a potem nagle okazuje się, że coś w ogóle mogło być na odwrót... tak samo ja dziś uważam, że nie ma uzasadnionego powodu by uważać że orkiestry Titanika grały wspólnie w noc tragedii, co więcej, nie grały na deskach pokładu łodziowego ani pokładu A, ani nie grały "bliżej mój Boże do ciebie"... ale to nie o tym temat.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez psrus dnia Wto 21:19, 02 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
michu
Gość
|
Wysłany: Wto 21:18, 02 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Emhokr, brałem to wiele razy pod uwagę, także przy temacie telegrafu - zastanawiałem się, czy po prostu Murdoch biegający od jednego telegrafu do drugiego, pociągający kolejne dźwignie, gdy w tle gra dramatyczna muzyczka, nie jest po prostu zabiegiem czysto filmowym. Zeznania smarowacza Scotta pokazują jednak, że scena w filmie opiera się dokładnie na nich i nie jest wymysłem reżysera.
Pamiętajmy na przykład, że filmowy Hichens obraca kołem sterowym w lewo - a powinien w prawo. Co ciekawe, Cameron w filmie dokumentalnym z 2012 roku - Titanic oczami Jamesa Camerona - tłumaczy to tak: wiedział bardzo dobrze, że ster działał w odwrotną stronę, ale pokazał to "normalnie", bo myślał, że nikt z widzów nie uwierzy w wersję odwróconą. Po filmie zalały go listy od fanów i ekspertów, dlaczego ster obracał się u niego zgodnie z kierunkiem skrętu statku. W innym przypadku Cameron upierał się, że Murdoch kazał odbić w prawo tuż po zderzeniu, żeby ochronić śruby. Walter Lord w Night Lives On twierdzi zupełnie inaczej. Że oficer chciał to zrobić ale "było za blisko" i nie zdążył.
Zastanawia mnie też samobójstwo Murdocha. To był bardzo odważny pomysł i ciekawe, czy Lord miał coś przeciwko temu. Czy jakoś zaprotestował.
|
|
Powrót do góry |
|
|
michu
Gość
|
Wysłany: Wto 21:32, 02 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Swoją drogą, w Night Lives On jest jeden rozdział w całości poświęcony hipotezie samobójstwa. Sposób, w jaki Cameron pokazał śmierć Murdocha jest całkowicie oparty na liście George'a Rheimsa, pasażera pierwszej klasy:
"While the last boat was leaving, I saw an officer with a revolver fire a shot and kill a man who was trying to climb into it. As there remained nothing more for him to do, the officer told us, “Gentlemen, each man for himself, Good-bye.” He gave a military salute and then fired a bullet into his head. That’s what I call a man!!!"
(szczególnie żołnierskie pozdrowienie jest tu podobne)
To kolejny dowód na to, że każdy pomysł reżysera musi się na czymś oprzeć i nie może być kompletnie pozbawiony dowodów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emhokr
Dołączył: 24 Lut 2014
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:54, 02 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Mogę Ci tylko powiedzieć to, co nam ostatnio powiedział człowiek z wystawy mobilnej Titanica, który zna dość dobrze Camerona.
Jakiś oficer się zastrzelił. To wiemy. Tylko nie wiemy, który. Wymienia się trzech (a jak się jeszcze doda kapitana, to czterech). Intendent. Wilde. Murdoch.
Tarantino, który współpracował przy scenariuszu i filmie (!) obstawał za dramatycznym samobójstwie oficera. Murdoch pasował, bo chyba z tych wszystkich z mostka był najbardziej charakterystyczny. Wilde miałby to być? Ilu go tam, z widzów takich sobie, skupionych na romansie, kojarzy? Widziałeś gdzieś McElroya? Lightoller odpadał, bo przeżył.
Co prawda świadkowie mówili, że to mógł być Murdoch, ale nie wiemy do dziś.
Jak istotnie z tym kręceniem sterem było... czyje mamy słowa na poparcie odbicia steru, by bronić śrub? Hichensa? Jednego z większych krętaczy w tej katastrofie? Ci, którzy mogliby cokolwiek wnieść nie przeżyli, czyli Murdoch i Moody. My możemy sobie dywagować, liczyć. Na dobrą sprawę nasza wiedza o tym, co się dokładnie działo to nie jest pewność stuprocentowa. Takie to trochę Kantowskie - ilu ludzi, tyle będzie opisów. Każdy co widział, postrzegał inaczej. Ot, choćby dlatego, że stał w innym miejscu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
michu
Gość
|
Wysłany: Wto 22:10, 02 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Tak, poza tym widz dobrze widział, że to Murdoch dowodził na mostku w momencie kolizji. Samobójstwo mogłoby tu pasować jako wynik wyrzutów sumienia.
Co do ominięcia śrub - Lord uważał, że w wyniku tarcia o burtę od góry oderwał się duży kawałek lodu, przez co straciła styczność ze statkiem. To dość ciekawe, bo patrząc na kurs Titanica góra powinna uszkodzić kadłub na całej długości. Teza Lorda bardzo mnie przekonuje. Mimo wszystko ostatecznym dowodem są słowa samego Murdocha - chciałem ją ominąć ALE było za blisko". Brzmi to tak, jakby to 'ale' miało oznaczać, że tego jednak nie zrobił.
Tak czy inaczej, niczego nie możemy być pewni. To tylko luźne gdybania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
michu
Gość
|
Wysłany: Wto 22:13, 02 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Chodzi mi dokładnie o te słowa: "I hard-astarboarded and reversed the engines, and I was going to hard-aport around it, but she was too close. I could not do any more"
"...miałem zamiar odbić ostro na bakburtę (czyli skręcić w prawo) ale on (statek) był za blisko"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emhokr
Dołączył: 24 Lut 2014
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:32, 02 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Czekaj....ale to są słowa filmowe, o ile pamiętam? Nie chce mi się szukać ani filmu ani scenariusza teraz.
Natmiast po katastrofie funkcjonował tzw. Manewr Murdocha... Zresztą, w taki sam sposób zadziałał kilka lat wcześniej unikając zderzenia z innym statkiem we mgle.
Teoria Lorda również mnie przekonuje, co nie oznacza, że Murdoch nie próbował walczyć o śruby, bo zwyczajnie nie wiedział, co się pod wodą dzieje. Przecież stał na mostku.
Jeszcze do samobójstwa wracajac - oczywiście , że na czymś Cameron się oparł. U Lempickiego przytoczono słowa o tym, ze to ten konretny oficer odszedł strzelajac do siebie. Jedna z pasażerek to widziała. Jak się potem okazalo, nie jedna. Ale jednocześnie nie do końca wiedziano, kto to w istocie był. Uważano, że Murdoch odpadał, bo był mocno ogarnięty tej nocy. To Wilde zachowywa się dziwnie, jakby go nie bylo. Ale z drugiej strony... Murdoch od początku dawał znać, ze on ze statku nie zejdzie, choćby z załogą się żegnał. NIe "do zobaczenia", nie "do widzenia", a właśnie "żegnaj". Zresztą, sama swiadomość, że katastrofa i śmierć tylu osób to poniekąd jego wina (mówię kolokwialnie, dla mnie winy Murdocha w tym nie ma, ale to teraz mniej ważne) - może człowiekowi odbić. Poza tym dochodzi też to, że w pewnym momencie myślał, że ewakuacja się udaje. Jest sytuacja opanowana. I po chwili wylatuje całe przerażone grono pasażerów trzeciej klasy, babki z dzieciakami na rękach itp.
Z tym, że Cameron na czymś musiał się opierać tworząc film - logiczne. Już samo otwieranie sejfu nie było oryginalne. Przecież Ballard wydobył sejf z II klasy i szła relacja na żywo w tv z otwieraniem go. Poza tym on jest pasjonatem Titanica. Może trochę za bardzo zadufanym w sobie, ale jest, tego mu odmówić nie można. I na czymś opierać się musiał. Ale jest też reżyserem i pewne rzeczy muszą być zrobione pod kamerę. A czasem jest tak, że coś po prostu wyjdzie samo. Intuicja, przypadek, siła wyższa, nie wiem. Mój ex przy Bitwie warszawskiej tak miał, kiedy kręcili. Z jakiegoś powodu podjeżdżając do grupy ludzi w okopach złapał się drzewa. A potem okazało się, ze nieświadomie powtórzył gest konnego z 1920 roku. Bywa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 23:53, 02 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Przekopiowałem słowa z książki Lorda, ale sprawdziłem też film i Murdoch filmowy mówi dokładnie to samo.
Nie napisałem tego, ale też nie jestem zwolennikiem teorii, że to pierwszy oficer się zabił. O ile dobrze pamiętam Gracie i Lightoller widzieli go do samego końca. Czytałem gdzieś, że Lightoller wysłał do jego żony list, w którym zaręczał, że jej mąż zginął wykonując swoje obowiązki. Z drugiej strony mówi się, że drugi chciał chronić dobre imię swojego kolegi. Fakt że tworzyli oni zgraną "paczkę" i dlatego byli tak wściekli na obecność Wilde'a (poza tym przez niego musieli zdegradować Murdocha i Lightollera).
A propos Murdocha i samobójstwa:
williammurdoch . net /mystery02_witnesses_overview.html
|
|
Powrót do góry |
|
|
Emhokr
Dołączył: 24 Lut 2014
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warsaw Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:59, 03 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Sam Wilde był równie zadowolony z obecności na Titanicu jak i reszta.
Bardziej wierzę pułkownikowi niż Lightollerowi. Lightoller też trochę kręcił. Ale muszę sobie sama to odświeżyć, mam Graciego i Thylera, nie pamiętam jednak już, co mówili. Czytam dużo, to raz, a dwa - nie tylko dla przyjemności ale i do pracy, więc za wiele w głowie mętliku się nieraz robi...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Damian2104
Dołączył: 07 Cze 2012
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:18, 04 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
A tak wracając do telegrafów. Ciekawi mnie jeszcze jedna kwestia. Na rufie znajdował się powiedzmy mostek rufowy. Znajdowały się na nim dwa telegrafy (dokujący i manewrujący) oraz koło sterowe. Telegrafy były połączone z głównym mostkiem. Wiadomo do czego służyły telegrafy, ale czy ktoś może wie jak się to wszystko odbywało? Na pewno jeden oficer był na mostku rufowym a drugi na głównym. Przekazywali sobie informacje komendami na telegrafach? Po co było trzecie koło na rufie i kto je obsługiwał?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
michu
Gość
|
Wysłany: Czw 23:05, 04 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Titanic posiadał trzy koła sterowe - główne służyło do zwykłego prowadzenia statkiem podczas rejsu i znajdowało się w sterówce, tj. w zamkniętym pomieszczeniu tuż przed telegrafami. Drugie znajdowało się na mostku nawigacyjnym, pośród telegrafów - obsługiwał je zwykle pilot portowy. Trzecie umieszczone było na mostku dokującym, znajdującym się na rufie. Miało on pomagać przy dokowaniu/poruszaniu się po porcie, gdy pełniący tam służbę kwatermistrz widział coś lepiej od oficerów na mostku lub gdyby ster główny został zablokowany.
Oba telegrafy miały przekazywać na mostek dokujący komendy związane z wyżej wymienionymi funkcjami albo przekazywać ostrzeżenia ze strony kwatermistrza - jedno wskazywało w jaki sposób należy obrócić koło sterowe - w którą stronę i pod jakim dokładnie kątem, a drugie przekazywało masę różnych komend w stylu:
all clear/not clear - pusto (można dalej wykonywać manewr) lub nie
przyspiesz, zwolnij, stop, powoli do przodu, powoli do tyłu, poczekaj/wstrzymaj się
a także - rzuć linę, wciągaj albo 'uważaj na odbijacz'.
Innymi słowy: służyły do obustronnej komunikacji między rufą a mostkiem, do wydawania rozkazów i ostrzegania przed zagrożeniem podczas poruszania się w porcie.
Podaję link do strony, gdzie znajdują się zdjęcia/ rysunki takich telegrafów:
titanic-model [kropka kom] /dc/dcboard.php?az=set_linear_mode&forum=100&page=&topic_id=47855&prev_page=show_mesg
|
|
Powrót do góry |
|
|
michu
Gość
|
Wysłany: Czw 23:19, 04 Sie 2016 Temat postu: |
|
|
Telegrafy obsługiwali oficerowie, choć zapewne samo koło sterowe należało już do kwatermistrza. Butler w Niezatapialnym wspomina, że podczas wypływania z portu w Southampton na mostku rufowym służyli Murdoch i Pitman.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|