Kobra83 |
Wys³any: Czw 0:04, 12 Lip 2012 Temat postu: Kolekcja Titanica NR 44 |
|
Spis Tre¶ci: W drodze do Queenstown i na podbój Atlantyku. Ostatni przystanek przed wielk± wypraw±. Pierwsze znaki ostrzegawcze.
W drodze do Queenstown i na podbój Atlantyku
10 kwietnia o ósmej wieczorem do portu w Cherbourgu zawinê³y statki pomocnicze „Nomadic” i „Trafie”. „Titanic” mia³ godzinne spó¼nienie, spowodowane opisanym ju¿ incydentem w Southampton, kiedy to oderwany od portowego nabrze¿a liniowiec „New York” zacz±³ niebezpiecznie dryfowaæ w kierunku „Titanica”.
Na szczê¶cie nie dosz³o do kolizji, choæ oba statki minê³y siê zaledwie o metr.
Dziesiêæ minut po ósmej w³±czono silniki, podniesiono kotwicê i „Titanic” majestatycznie wyp³yn±³ z portu w Cherbourgu. Kierowa³ siê do Queenstown, dok±d zgodnie z oczekiwaniami powinien dotrzeæ po piêtnastogodzinnym rejsie. Mia³ to byæ drugi i ostatni przystanek przed podjêciem najwiêkszego wyzwania, czyli przep³yniêcia Atlantyku. Elagancka sylwetka statku ginê³a powoli w mroku, zostawiaj±c za sob± ¶wiat³a portu. Dziêki sprzyjaj±cej pogodzie zapowiada³o siê na spokojny rejs.
"Titanic" majestatycznie wyrusza w swój dziewiczy rejs. Nawet po latach ³atwo sobie wyobraziæ podekscytowanie pasa¿erów na widok ogromu statku i jego luksusowego wyposa¿enia.
Dla wielu pasa¿erów by³a to pierwsza noc spêdzona na statku, i to nie byle jakim, lecz uwa¿anym za najwy¿sze osi±gniêcie techniki i szczyt komfortu. Wielu z nich lêka³o siê skutków choroby morskiej, lecz ju¿ po kilku godzinach wszyscy uznali swe obawy za nieuzasadnione, poniewa¿ ko³ysanie statku by³o niemal niewyczuwalne. Szczególn± trosk± otoczono tych pasa¿erów z pierwszej klasy, którzy przep³ynêli ju¿ Atlantyk na niemal bli¼niaczym „Olympicu”. Umieszczono ich w analogicznych kabinach, obs³ugiwali ich te¿ ci sami stewardzi.
Jedna z umywalek, zaprojektowanych do ³azienek w pierwszej klasie, z widocznym znakiem firmowym spó³ki White Star Line.
Kabina pierwszej klasy. £o¿e z czterema kolumnami podtrzymuj±cymi baldachim ¶wiadczy o kunszcie ówczesnych rzemie¶lników.
Nietrudno wyobraziæ sobie zachwyt, jaki musieli odczuwaæ pasa¿erowie po otwarciu drzwi do swoich kabin. Nawet nawykli do luksusu bogacze z pierwszej klasy byli zaskoczeni eleganckimi i wygodnymi wnêtrzami.
Po skoñczonej kolacji odezwa³a siê orkiestra okrêtowa, rozpoczynaj±ca pierwszy z wieczornych koncertów. Wszystkim udzieli³ siê podnios³y, niemal magiczny nastrój. Do pó¼na w nocy pasa¿erowie kr±¿yli po statku, wymieniaj±c siê wra¿eniami i podziwiaj±c wszystkie cuda wspania³ego liniowca. Nastêpnego ranka zza horyzontu zaczê³y wynurzaæ siê góry Cork, a w ¶lad za nimi po³udniowe wybrze¿e Irlandii. Choæ (1JVS widoczno¶æ by³a wspania³a, nie wszyscy pasa¿erowie mieli odwagê zmierzyæ siê z porywistym wiatrem i wyj¶æ na pok³ad spacerowy. Nawyk³e do ¿eglugi wilki morskie, d¿entelmeni z pierwszej klasy, ubodzy emigranci - wszyscy zgodnie wpatrywali siê w bezkresne b³êkitne przestrzenie oceanu i widoczne z oddali zatoczki i pla¿e. Choæ ka¿dy z nich doznawa³ odmiennych uczuæ, wszyscy wiedzieli jednak, ¿e ten dziewiczy rejs na zawsze zapisze siê w ich pamiêci. Czuli moc wielkiego statku, zdolnego bez uszczerbku przep³yn±æ ocean.
Kufer podró¿ny Louisa Vuittona. Tak drogi i ekskluzywny baga¿ posiada³a wiêkszo¶æ bogatych pasa¿erów "Titanica".
W miarê zbli¿ania siê do l±du mo¿na by³o dojrzeæ wysokie granitowe klify. „Titanic” zwolni³, by wzi±æ na pok³ad pilota, który mia³ bezpiecznie wprowadziæ statek do portu. Oczom pasa¿erów ukaza³ siê fort, strzeg±cy wej¶cia do basenu portowego, i - tradycyjnie ju¿ - t³umy gapiów, przyby³ych ze wszystkich stron Irlandii, by powitaæ Królow± Mórz, jak nazywano „Titanica”. Wszyscy chcieli siê na w³asne > oczy przekonaæ, czy statek, o którym tak wiele s³yszeli, rzeczywi¶cie zrobi na nich a¿ tak osza³amiaj±ce wra¿enie. I podobnie jak mieszkañcy Southampton czy Cherbourga nie czuli siê rozczarowani.
Afisz reklamuj±cy muzyków wystêpuj±cych na statku.
Ostatni przystanek przed wielk± wypraw±
11 kwietnia o wpó³ do dwunastej rano „Titanic” rzuci³ kotwicê o dwie mile od brzegu. Do burt przybi³y bli¼niacze tendry „America” i „Ireland”, równie¿ nale¿±ce do White Star Line. Szybko i sprawnie przetransportowano na pok³ad pocztê oraz stu dwudziestu nowych pasa¿erów. Nikt z nich nie wykupi³ pierwszej klasy. Jeden rzut oka na listê podró¿nych pozwala poj±æ ogrom irlandzkiego eksodusu: stu trzynastu emigrantów i tysi±c trzysta osiemdziesi±t piêæ worków z poczt± - widomy znak wiêzi z tymi, którzy przed laty opu¶cili Zielon± Wyspê, by szukaæ szczê¶cia na Nowej Ziemi.
Na pok³ad wpuszczono te¿ miejscowych dziennikarzy, którzy, jak wcze¶niej ich koledzy z Anglii i Francji, mogli szczegó³owo obejrzeæ statek. Trzeba pamiêtaæ, ¿e w tamtych czasach gazety pe³ni³y tak± sam± funkcjê informacyjn±, jak radio i telewizja dzisiaj. Prasa by³a równie¿ najpotê¿niejsz± si³± opiniotwórcz±, dlatego przedstawiciele White Star Line bardzo dbali o dobre stosunki z dziennikarzami. Pilnowano, by wizerunki prasowe „Titanica” i „Olympica” stanowi³y jednocze¶nie dobr± reklamê spó³ki i ³agodzi³y krytyczne g³osy dotycz±ce niebotycznych kosztów budowy obu liniowców.
Do „Titanica” przybi³a równie¿ ca³a flotylla ma³ych ³odzi dostawczych pe³nych handlarzy i ich towarów: irlandzkich koronek, p³ócien i ceramiki. Na krótko pok³ad spacerowy zamieni³ siê w kolorowy jarmark. Na pok³adzie pojawi³ siê równie¿ E. J. Sharpe, komisarz emigracyjny. Zgodnie z jego raportem na pok³adzie znajdowa³o siê 2208 osób, w tym 892 cz³onków za³ogi i 1316 pasa¿erów. Wkrótce potem dyrektor generalny oceanicznej spó³ki White Star Line, J. Bruce Ismay, odwiedzi³ kabinê pierwszego mechanika, Josepha Bella. Zostaje podjêta decyzja, by, gdy tylko pozwol± na to warunki atmosferyczne, p³yn±æ z maksymaln± prêdko¶ci±.
Kwietniowego poranka 1912 roku "Titanic" mija przyl±dek Land's End, przep³ywaj±c w±skim kana³em oddzielaj±cym Wyspy Scilly od Kornwalii.
Tu¿ przed opuszczeniem Queenstown z pok³adu zesz³o siedmiu pasa¿erów. Miêdzy nimi by³ Francis Browne, trzydziestotrzyletni nauczyciel i nowicjusz zakonu jezuitów. Udaj±c siê na wycieczkê do Queenstown, zabra³ ze sob± aparat fotograficzny i zrobi³ mnóstwo zdjêæ, które, podobnie jak fotografie cz³onków rodziny Odell, sta³y siê wkrótce znane na ca³ym ¶wiecie.
Syreny „Titanica” zarycza³y przeci±gle, oznajmiaj±c, ¿e nadesz³a pora, aby wszyscy go¶cie opu¶cili pok³ad. I w³a¶nie wtedy jeden z cz³onków za³ogi, palacz okrêtowy John Coffey, tkniêty z³ym przeczuciem, skorzysta³ z ostatniej sposobno¶ci do ucieczki. Wskoczy³ na pok³ad jednego z tendrów na kilka minut przed odbiciem statku od burty „Titanica”, czego nie da³o siê nie zauwa¿yæ i co wywo³a³o rozmaite komentarze. Mimo to 11 kwietnia „Titanic” ruszy³ na spotkanie swojego losu, bior±c kurs na Szlak Pó³nocnoatlantycki, jedn± z najbardziej uczêszczanych morskich tras komunikacyjnych.
Tak samo jak w Cherbourg, równie¿ w Queenstown, ze wzglêdu na rozmiary "Titanica" zdecydowano siê rzuciæ kotwicê w pewnej odleg³o¶ci od portu. Tendry "America" i "Ireland" przetransportowa³y na pok³ad "Titanica" pasa¿erów, baga¿e i pocztê.
Pierwsze znaki ostrzegawcze
Powiadaj±, ¿e nawet w raju nie wszystko jest doskonale. Podnios³± atmosferê na statku zak³óci³ incydent z Johnem Coffeyem, którego ucieczkê wielu uzna³o za z³y omen. Ten dwudziestoczteroletni mê¿czyzna pochodzi³ z Queenstown, lecz mieszka³ w Southampton, podobnie jak wiêkszo¶æ cz³onków za³ogi. Do dzisiaj nie wiadomo, co sk³oni³o go tak desperackiego kroku. Z pewno¶ci± by³ cz³owiekiem przyzwyczajonym do ciê¿kiej pracy i nie obawia³ siê trudów oceanicznej podró¿y, gdy¿ s³u¿y³ ju¿ na liniowcu „Mauretania”, nale¿±cym do spó³ki Cunard. Byæ mo¿e zbieg³, bo czego¶ siê przestraszy³. Czy¿by jako palacza zaniepokoi³a go drobna awaria jednego z kot³ów?
W Queenstown dosz³o wszak¿e do jeszcze jednego niepokoj±cego incydentu. Inny z palaczy wspi±³ siê po drabinie do ¶rodka czwartego komina. Komin ten by³ atrap± i pe³ni³ funkcje g³ównie estetyczne, choæ u¿ywano go równie¿ do wentylacji maszynowni. Palacz, osmalony sadz±, znienacka wychyli³ siê z niego i za¶mia³ szyderczo, stroj±c gro¼ne miny do gapiów.
Irlandzkie miasto Cobh, w czasach "Titanica" Queenstown, odegra³o wa¿n± rolê w historii transatlantyckiej ¿eglugi. Pierwszy parowiec, który przep³yn±³ ocean, wyruszy³ w rejs w³a¶nie z tego portu. W roku 1920 miastu przywrócono star± celtyck± nazwê.
Czy chodzi³o tylko o niesmaczny ¿art, czy te¿ zmêczony marynarz po prostu zapragn±³ zaczerpn±æ ¶wie¿ego powietrza? Ma³o kto na statku zdawa³ sobie sprawê, i¿ czwarty komin nie dzia³a i pojawienie siê cz³owieku w tak niezwyk³ym i niebezpiecznym miejscu przerazi³o tych, którzy obserwowali tê scenê. Co wra¿liwsi pasa¿erowie uznali zapewne, ¿e pomimo ca³ego splendoru i poczucia bezpieczeñstwa, z³e fatum tylko czyha na dogodn± okazjê. Po pok³adzie zaczê³y kr±¿yæ pog³oski, i¿ „Titanic” jest statkiem przeklêtym. Nawet starszy oficer, Henry T. Wilde, w li¶cie wysianym do siostry napisa³: „Wci±¿ nie znoszê tego statku, czujê siê na nim nieswojo”. Czy jednak rzeczywi¶cie by³y powody do niepokoju? Niestety tak. Zaprószenia ognia na pok³adzie panicznie obawiano siê nie tylko w czasach drewnianej floty. Problem ten pozosta³ aktualny i w wieku XX, kiedy to do budowy staków u¿ywano mniej ³atwopalnych materia³ów. Nic dziwnego zatem, ¿e za³oga „Titanica”, na którym zgromadzono olbrzymie zapasy wêgla, a kot³y pracowa³y pe³n± par±, coraz czê¶ciej oddawa³a siê mrocznym spekulacjom.
Kilku pasa¿erów zakoñczy³o sw± podró¿ w Queenstown. Witani przez t³umy gapiów, przyjació³ i krewnych, zapewnie musieli odpowiadaæ na niezliczone pytania dotycz±ce wspania³ego statku. Nikt z nich nie przeczuwa³ jeszcze, jak tragicznie zakoñczy siê rejs "Titanica".
Dlaczego Ismay schroni³ siê w kabinie drugiego oficera, tak jakby celowo unika³ kapitana? Czy „Titanicem” w³adali ludzie podobni antycznym herosom, nad którymi równie¿ ci±¿y³o fatum nieuchronnej zag³ady? Czy oni te¿ ponios± karê za to, ¿e zuchwale próbowali okie³znaæ to, co nieokie³znane, czyli odwieczne si³y natury? Dlaczego statek ochrzczono tak budz±cym grozê imieniem? Przecie¿ ka¿dy, kto zna choæ trochê mitologiê, wie, ¿e mityczni tytani nie potrafili wykorzystaæ swej wielkiej mocy i w koñcu to ona sta³a siê przyczyn± ich upadku. Skoro za¶ tytani byli obdarzeni zbyt wielk± moc±, by harmonijnie i bezpiecznie wspó³istnieæ z reszt± ¶wiata, to czy to, co wydarzy³o siê ostatecznie na ¶rodku oceanu miêdzy 14 a 15 kwietnia 1912 roku, nie wygl±da na wspó³czesn± wersjê tego greckiego mitu?
Transatlantycki liniowiec przewozi³ tysi±ce listów zaadresowanych g³ównie do emigrantów w Ameryce. Podczas postoju w Queenstown za³adowano 1300 worków z poczt±.
Wiele do my¶lenia dawa³a równie¿ sprawa tajemniczego numeru, umieszczonego na kad³ubie „Titanica”: 390904. Liczba ta, odbita w lustrze czy czytana wspak, daje napis: „No pope”, co w jêzyku angielskim oznacza „Precz z papie¿em”. Czy do g³osu dosz³y tu stare i silne antagonizmy miêdzy katolikami i protestantami w podzielonym Belfa¶cie, gdzie zbudowano „Titanica”? Tego typu spekulacje sta³y siê powodem strajku katolickich pracowników stoczni nale¿±cej do spó³ki Harland & Wolff.
Starszy oficer Henry T. Wilde by³ jednym z tych, których nêka³y dziwne przeczucia co do losów "Titanica". Nigdy nie dowiemy siê, co siê sta³o u ¼róde³ tego niepokoju, na tyle jednak silnego, ¿e znalaz³ swój wyraz w li¶cie skierowanym do siostry.
Oczywi¶cie w³a¶ciciele z uporem twierdzili, i¿ chodzi o zwyk³y przypadek, jednak ich zapewnienia nie uspokoi³y podejrzliwych. Ci za¶ snuli coraz bardziej przera¿aj±ce plotki i domys³y. Mówili na przyk³ad o tym, ¿e wytê¿one tempo pracy doprowadzi³o do licznych wypadków, do jakich jakoby dosz³o w trakcie budowy „Titanica”. Uporczywie te¿ powtarzano, ¿e pewien robotnik zosta³ na zawsze uwiêziony w jednej z komór statku.
Tajemnica przeklêtego numeru. Numer 390904, widziany w lustrzanym odbiciu, uk³ada siê w napis "No Pope" ("Precz z papie¿em").
Dzisiaj, gdy patrzymy z tej w³a¶nie perspektywy na tragediê „Titanica”, odnosimy wra¿enie, ¿e czytamy napisany przez kogo¶ dramatyczny, by nie powiedzieæ sensacyjny, scenariusz. To oczywiste, ¿e wszystkie te wydarzenia i ca³a towarzysz±ca budowie statku aura, stworzy³y po czasie jego legendê. Jak jednak owa legenda ma siê do rzeczywisto¶ci? Có¿, do dzi¶ nie brak ludzi, którzy na si³ê próbuj± dopasowaæ fakty do naci±ganej teorii o ci±¿±cym nad statkiem fatum.
Jedno z ostatnich zdjêæ "Titanica". Widaæ na nim czwarty komin, z którego, ku zgrozie obecnych, wy³oni³ siê palacz-¿artowni¶. (malutka kropeczka)
W nastêpnym numerze miêdzy innymi: Czwartek 11 kwietnia 1912: w stronê oceanu. Po¿egnanie z Europ±.
¬ród³o: "Titanic" zbuduj sam. Kolekcja Hachette. |
|