Emhokr |
Wysany: Wto 9:33, 09 Wrz 2014 Temat postu: |
|
Zawsze mylaam sobie, e chciaabym by na Titaniku. Hym. Teraz czasem si apie na tym, e moe niekoniecznie. Moge sobie siedzie i myle, ze wiem, co bym zrobia z moim instynktem przeycia, e jeli nie tak, to inaczej zeszabym z tego statku. Mhm. Takich ludzi byo kilka setek. Inaczej si siedzi i dywaguje na niektre tematy, a inaczej dziaa w obliczu niebezpieczestwa. Na "Concordii" te ludzie przecie zgini, cho nie w takiej iloci.
Moe gdybym bya sama, bez rodziny, bez ludzi, na ktrych mi zaley, byoby atwiej by na "Titaniku", kiedy trzeba walczy tylko o siebie. No i jaki gorcy romansik by si przyda (najchetniej z jednym panem z zaogi ;p)
Strasznie podoba mi si zdanie woone w usta Murdocha - 'te pienidze nie uratuja ani pana ani mnie". Z jednej strony znamy statystyki, wiemy, jaka bya proporcja dotyczca przezycia w 1 klasie, 2 i 3, jaka moliwo dla kobiety, a jaka dla mczyzny. A mimo wszystko okazao si, e, w obliczu tragedii (czyli od momentu, kiedy bya juz wiadomo nieuchronnoci ) wszyscy jestesmy rwni. A w takich sytuacjach chamy i mendy niezbyt czsto zostaj ukarani przez los, niestety... |
|
Emhokr |
Wysany: Pon 19:44, 25 Sie 2014 Temat postu: |
|
Moe i by si zmiecili... ale moe nie chodzio o to? Rysiek piewa "zawsze warto by czowiekiem, cho tak atwo zej na psy". W trakcie katastrofy byo wszystko. Wzorce wzniose, obrose dzi legend, odsuwajcy si od szalupy Astor, podajcy zonie rkawiczki, Guggenheim, ktry w smokingu czeka na mier, Andrews, ktry nawet nie prbowa, pp. Strauss. O tym ju kiedy byo - Anglicy zachowywali si z klas. Amerykanie nie do koca, ich troch inne wychowanie kazao walczy o siebie. Te w filmie mamy przykady - Cal (pomijajc to, e charakterek szujowaty mia od a do z ;p ). Wzi na rce dzieciaka, byle dostac si do odzi, a to, co z dzieckiem si dziao po 3 minutach nie interesowao go wcale. To kolejny rewelacyjny kontrast midzy nim, a Jackiem. Jack ratowa dziecko, bo tak, bo widzia dziecko (no, z lekk pomoc Rose ;) ), nie dlatego, e to miao uratowac jego tyek. To, co si stao na kocu to tylko konsekwencja tego, e Jack nie by takim Amerykaninem, jak Cal. Dla niego najwazniejsze byo, eby ocali kobiet, ktra go zachwycia. Nawet za cen samego siebie. Taki by i tyle. Moe szukam czego, czego nie ma, dopisuj co wicej do profilu postaci, ale mimo wszystko taki obraz mi si rysuje. Najwiksze oddanie ukochanej przez to, e powici wasne zycie. Moe i mia nadziej, e zaraz faktycznie ich wyowi? Myl, ze nie chcia umrze, ba, nikt, poza jakim psychopat, nie ma takich cigot, ale tak wyszlo. Nie wszed na pywajcy fragment, bo moe nie chcial przerazic Rose, kiedy po pierwszej prbie mu si nie udalo? Moe w ten sposb chcia doda jej otuchy, bo odzie zaraz przypyn? Mona sobie dywagowac...
Titanic mnie nie wzruszal w sensie tego, e pakalam jak 90% eskiej populacji w kinie (ok, oczy mi sie zaszkliy, ale nie w scenie, gdy Jack leci na dno, a w momencie, kiedy Rose dmie w gwizdek, a latarka owietla jej twarz). Bardziej wzruszay i przeraay mnie dwiki, moja pracujaca wyobrania (np. co musiao sie dzia w gowach tych wszystkich ludzi - co czu Smith, Andrews, matki, ktre tuliy do siebie dzieci wiedzc, e czeka ich mier w tragicznych okolicznociach).
Jack nie mg przezy. Gdyby y Rose nie staaby si t tward, pewn siebie kobiet. Mamy, my, ludzie, tendencj do szukania usprawiedliwie, samopobaania, zrzucania odpowiedzialnoci na innych, zwaszcza, jak nie idzie. Nie twierdz, e Rose bylaby totalna ciap, ale nie sdz, e staaby sie tym, kim si staa (Dzizas, maso malane). Szukaaby oparcia, kogo, kto za nia podejmie decyzj. Przecie si na to zgadzaa, mimo wewntrznego buntu (scena wybierania przez Cala potraw, zabieranie zapalonego papierosa). Chciaa by kim innym, ale wiat, w jakim ya, wychowanie, nie pozwalao jej na to. Dopiero Jack jej uwiadomi, e moe by inaczej. Do penej przemiany - potrzebowaa samej siebie. Gdyby y, gdyby byo trudno, w pewnym momencie zaczliby si obwinia wzajemnie o to, co nie zagrao. Czy odpowiadaoby jej ycie jak wolny ptak? Nie widz Jacka jako osiadego, dymajcego co rano do roboty, czowieka. Nie w tamtym momencie. To, e odszed sprawio, e Rose, narodzona na nowo, musiaa znale w sobie si do ycia, sama dla siebie.
Ciekawi mnie co innego. Wiemy, mniej wicej, jak si potoczyy losy Cala. Pakal nad Sercem Oceanu, wzi lub, potem strzeli sobie w leb. A jak sie potoczyy losy Ruth? Skoczya w ndzy? ya skromnie, wyprzedajc co i raz co swojego? Cal obj j opiek? Przytulia sie do jakiej znajomej rodziny i ya przy nich? Przecie slub jej crki z bogatym Calem by przepustk do wiata, ktry znala, w ktrym bya zanurzona, ale, jednoczesnie, czasem znika jej z oczu....
Leoparda, dziki, a si zarumieniam
Ponioslo mnie w tym pocie... brr |
|